Trzon
zespołu, który powstał na przełomie
1997/1998 roku, tworzą trzy osoby: Arleta,
Dominik i Marcin.
Historia związana z powstaniem nazwy zespołu jest bardzo prosta:
kiedyś grupa miała wystąpić na koncercie. Z przyczyn bliżej
nie wiadomych nastąpił mały poślizg czasowy, związany z pojawieniem
się zespołu na koncercie. Zaniepokojony organizator wysłał
kogoś, aby wypatrywał ich na drodze. Tak też się stało. Człowiek,
który w końcu ich wypatrzył pobiegł do organizatora krzycząc:
szefie, szefie, oni już jadą! I tak już zostało ONI.
Bardzo cieszą
się, że grają akurat w takim składzie. Od wielu lat są przyjaciółmi,
świetnie się dogadują, a wspólna praca, jak zgodnie twierdzą,
nie męczy ich. Wręcz przeciwnie, przekłada się na efektywność
ich działań, twierdzą, że doskonale się wspólnie bawią, a
po wielu godzinach spędzonych w studio, nadal mają sobie wiele
do powiedzenia, tematy nigdy im się nie kończą. A ponieważ
studio mieści się w domu Marcina-cały czas panuje wręcz domowa
atmosfera.
Bardzo starannie
przygotowują się do wszystkich występów (a w ciągu roku jest
ich bardzo wiele), ponieważ uważają, że każdy jest tym pierwszym,
niepowtarzalnym i jedynym w swoim rodzaju. Starają się, aby
każdy koncert odbył się na jak najwyższym poziomie i dają
z siebie wszystko. Kaseta "Więcej
niż słowa" jest debiutancką kasetą w dorobku grupy,
chociaż każdy z nich od wielu lat zajmują się muzyką.
Edukacja muzyczna
Dominika zaczęła się,
gdy miał 7 lat. Pierwszym instrumentem, którym się zainteresował
były skrzypce, potem gitara, a skończyło się wszystko na śpiewie.
Muzyka, jak Dominik zawsze to podkreśla, jest dla niego od
zawsze na pierwszym miejscu, cała reszta to dodatek. Uważa,
że największy sukces jest jeszcze przed nim. Największym muzycznym
marzeniem Dominika jest zagrać wielki koncert na Wemblay.
Jest spod znaku strzelca, interesuje się duchowością człowieka,
psychologią, filozofią. Kocha psy, w domu ma Bernardyna, zdecydowanie
preferują polską kuchnię (ziemniaki+ schabowy+ surówka). Przyznaje,
że ma słabość do wszystkiego co piękne, miłe i dobre. Nienawidzi
ludzkiej głupoty, u ludzi ceni oryginalność, uczciwość i zaradność.
Nie potrafiłby żyć bez muzyki.
Arleta,
jako jedyna dziewczyna w zespole, twierdzi, że bardzo lubi
"swoich" chłopaków i nie wyobraża sobie, że miałaby
pracować z kimś innym. Bardzo miło wspomina swój pierwszy
publiczny występ, choć paraliżowała ją wtedy trema. W tej
chwili nie potrafi sobie już nawet przypomnieć od kiedy jest
związana ze sceną-według niej-od zawsze. Bardzo dużo wspólnie
koncertują, ale dla Arlety najważniejsze koncerty, które najmilej
wspomina odbyły się dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Arleta pracuje w teatrze, co jest jej drugą pasją po śpiewaniu.
Interesuje ją wszystko co jest z teatrem związane. W domu
ma króliczka-Nuciuta. Uwielbia słodycze, nienawidzi ignorancji,
u ludzi ceni konsekwencję, ale nie za wszelką cenę. Zdecydowanie
uważa, że nie potrafiłaby żyć bez muzyki.
Marcin,
z kolei, prawie nie wychodzi ze studia. Komponuje już od 10
lat, pisze muzykę do filmów, musicali, wydawnictw dla dzieci.
Twierdzi, że nie przeżyłby ani jednego dnia, gdyby nie napisał
chociaż kawałka dziennie. Za swój największy sukces uważa
fakt, że jest niezależny i posiada własne studio. Największym
muzycznym marzeniem jest wydanie tyle takich dobrych płyt
co Beatlesi. Jeśli ma wolną chwilę i nie jest zajęty w studio,
uwielbia grać w tenis stołowy. Przyznaje, że ma słabość do
pięknie śpiewających kobiet, u ludzi ceni pomoc w ciężkich
chwilach, nie potrafiłby żyć bez muzyki.
Kontakt
z zespołem: dominok@poczta.onet.pl
|